Festiwal w Jarocinie zmienił się, to
już nie to co kiedyś.
To prawda.
Ale prawdą jest też, że czuję się
przez te trzy dni, jakbym miała znowu 18 lat.
Spaliśmy w samochodzie, postawionym na
chodniku na wprost sceny.
Na upartego, nie były by nawet bilety
potrzebne, wszystko było słychać.
Ekipa jak co roku, udana. Zresztą
nowych znajomych przybyło i to mi się podoba na takich imprezach.
W sobotę, po koncertach poszłam ze
znajomymi do samochodów, grzecznie spać.
Skończyło się imprezą z kolegami i
koleżankami z sąsiedniego auta.
Tańczyliśmy na chodniku, śpiewaliśmy
i bawiliśmy się.
Do szóstej rano.
O ósmej, obudził nas właściciel
posesji do której byliśmy przytuleni na śniadanie.
Pan zna już nas, bo to trzeci festiwal
na którym zajmujemy jego chodnik.
Krótka była to noc.
Niedziela ciężka, w oczekiwaniu na
koncerty, zwiedzaniu miasta i parku.
Kult jak zawsze mnie zauroczył.
O drugiej w nocy wyruszyliśmy do
Poznania.
Było dwóch „ młodych mężczyzn”
którzy bardzo mi się podobają.
Bawiłam się z nimi rewelacyjnie.
Ja spodobałam się, jednemu koledze
który niestety odstraszał mnie swoją flegmatycznością i brakiem
ikry i nudziarstwem.
zazdraszczam.
OdpowiedzUsuńnie zazdraszczaj:)
UsuńOch i Ach :) jednak ja też zazdraszczam !
OdpowiedzUsuńDobrze, że Mój tego nie czyta, boby mu serce pękło.
Z żalu :>
cały rok czekam na ten " brudny" "komercyjny" Jarocin:D
Usuń