"Żyjemy a dopóki żyjemy wszystko jest możliwe".- Roz

środa, 9 stycznia 2013

wentyl

Dziś rano  miałam spotkanie ze szkolną panią pedagog.
Teraz boli mnie głowa.
Cały czas myślę o tej rozmowie.
Ja k długo jeszcze będę musiała drążyć temat mojego rozwodu?
Dlaczego nie mogę obronić moich dzieci przed negatywnymi jego skutkami?
Czuję się dziś złą i wyrodną matką.
Moc i power chwilowo mi sie skończył.
Najchetniej poszłabym spać.
A dziś jeszcze czeka  mnie stomatolog z bolącym zębem i wywiadówka u Panienki.
uffff.



25 komentarzy:

  1. Ciekawe, mowi sie przeciez, ze rozwodow jest teraz tak duzo, ze "normalna" rodzina to teraz wyjatek.
    Jakos nie moge sie zgodzic z Twoja samoocena.
    Gdyby to bylo takie latwe i wystarczyloby chciec i nasze dzieci mialyby zdrowych, kochajacych sie i zamoznych rodzicow. Jest jak jest, a ty kochasz swoje dzieci i to jest podstawa. Byc moze popelniasz jakies bledy, ale ktoz ich nie popelnia??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiem, wiem, ale tak mi jakoś dziś "ciężko" po tej porannej rozmowie i pytaniach o rodzinę.

      Usuń
    2. masz bloga i nas po to, zeby sie wyzalic :*

      Usuń
  2. Nie badz dla siebie tak surowa. Zrobilas wszystko, aby dzieci byly szczesliwe, nawet jesli to szczescie oznacza rozwod rodzicow. Osobiscie znam rozwiedzione malzenstwo, ktore przed dziecmi ukrywa fakt, ze od dwoch lat juz nie sa mezem i zona dla "dobra dzieci". I nie wiem co czeka te dzieciaki (8 i 10 lat) za kilka lat, gdy dowiedza sie, ze caly ich swiat to jedno wielkie klamstwo, ze owszem tata pracuje za granica, ale ma juz nowa zone i dziecko, a caly ten lukrowany dom to fikcja. Odwalasz dobra robote, jeszcze troche i wszystko sie pouklada, zobaczysz. Glowa do gory!
    Anonimowa Druga Zona..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zony trzeba sluchac, fuczaku!

      Usuń
    2. nie pozwoliłabym sobie na taką fikcję, jednak żal że musiało się tak stać.

      Usuń
    3. Przypomnij sobie te chwile, gdy patrzylas na swojego meza i bylo jasne, ze nie jestes i w zaden sposob juz nie bedziesz z tym czlowiekiem szczesliwa. Pomysl teraz jakie dziecinstwo mialyby Wasze dzieci w domu pozbawionego milosci, szacunku, ciepla. A teraz popatrz na to z nowej perspektywy - gdyby nie rozwod, zafundowalabys dzieciom obcych sobie rodzicow i zapewne slowa "bylismy ze soba ze wzgledu na was - wiec badzcie nam wdzieczni". Wierze w moc rozmow, prostych gestow, wskazowek psychologow/pedagogow/terapeutow, wierze w same dzieci, ktore sa madre, choc zagubione. Wierze w Twoja Rodzine Futrzaku :)
      Anonimowa Druga Zona

      Usuń
    4. całkowicie się zgadzam. dziecko wszystko wyczuwa. a rozwody są dla ludzi.

      Usuń
    5. Dziękuję dziewczyny, przeszłam chyba chwilowe załamanie, co się stało, się nie odstanie, trzeba myśleć o tym co będzie.

      Usuń
  3. chłopcy u mojej Młodej w klasie temperamentni. a to jeden drugiego obsika w wc, a to rzuci o podłogę, niszcząc okulary, tłuką się niemiłosiernie, więc może TCW wcale nie odbiega od normy, jak być może ktoś w szkole sugeruje?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. TCW temperamentny, ale też agresywny. Nie umie się bawić z dziećmi, umie ich tylko lać.
      Może i nie odbiega, ale tyle osób już mi zwraca uwagę, wychowawczyni, nauczyciele i pedagog że muszę coś z tym zrobić.

      Usuń
    2. trudno cokolwiek doradzić, myslę, że sama znasz swego syna najlepiej. faktem jest, że nadpobudliwych dzieci coraz więcej. znajomi mieli problem z trzecią, najmłodszą córą, jakos wydedukowali, że mała w domu o wszystko musi walczyć ze starszymi i te zachowania przenosi do przedszkola, szkoły. a że duża z niej dziewczyna, nikt nie poskoczy. moja wiele razy przez nią płakała, az za namową męża raz się obroniła i jak tamta nakryła się nogami, teraz ma spokój.

      Usuń
  4. a myślisz, ze gdyby nie było rozwodu, to zachowanie byłoby diametralnie inne?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no własnie, o tym chciałam napisać. zdarza się, że po rozwodzie rodzic chcąc wynagrodzic dziecku całą sytuację, trochę mu odpuszcza. ale z drugiej strony znam wielu rozpaskudzonych jedynaków wychowanych w pełnej rodzinie, więc to chyba nie jest żadna reguła. rozwód, brak jednego z rodziców ma zapewne wpływ, ale chyba nie decydujący. ale żaden ze mnie psycholog, tak piszę, co obserwuję w szkole.

      Usuń
    2. tego nie wiem, może zbyt mocno się martwię, ale chce dla nich jak najlepiej.

      Usuń
    3. nie ma kursów z bycia rodzicem, egzaminów. zresztą ciekawe, na ile one by się zdały w konfrontacji żywą materią. chcemy jak najlepiej, z miłości, a że czasami być może przytrafi nam się błąd? a któż ich nie popełnia?
      ja mam sobie trochę do zarzucenia, daleko mi do matki idealnej.
      wierzę, że będzie dobrze. przy takiej mamie nie może być inaczej.

      Usuń
  5. może jakieś zajęcia typu karate lub basen i młody się wyszaleje....wiem, wiem....musisz sama znaleźć aurea mediocritas, zgodzę się z anonimową żona nr 2, z Rudą i Ostre....
    A może po prostu przytulcie się razem i zacznijcie od małej obietnicy typu "nie będę krzyczała" , "nie będę bił".....dobra nie wymądrzam się, bo nie wiem co mnie czeka.
    Ale wierzę w Ciebie i Twoje Szczęście!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na basen często jeździmy, TCW się ma gdzie wyszaleć, wiec nie tu pies pogrzebany.
      Nic to, pożyjemy, zobaczymy co będzie dalej.

      Usuń
  6. eh lepiej niech dzieci są z kochaną matką
    niż żeby miały codziennie oglądać kłótnie, zniewagi i smutki

    TCW jeszcze się wyrobi, zobaczysz :)

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja na chwilkę zmieniam temat.
    Futrzaczku, masz może sprawdzony sposób na ciasto na gofry? nigdy mi się nie udaje. dziś kupiłam takie gotowe, w 3 minuty - wlać mleko, wymieszać i niby już, ale znowu mi wypłynęło.

    OdpowiedzUsuń
  8. napiszę tylko tyle, że nie możesz dopuszczać do siebie myśli, że to Twoja wina, żeś zła itd, bo to nieprawda :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Myślę, że rozwód rodziców nie jest systemem zero - jedynkowym decydującym o wystąpieniu problemów z zachowaniem dziecka. Moim zdaniem jest to suma zrozumienia i akceptacji sytuacji oraz poczucia bezpieczeństwa.

    1/3 moich uczniów doświadczyła rozwodu rodziców. Większość z nich nie sprawia trudności. W tej chwili mam w klasie agresywnego chłopca, bardzo martwię się o jego przyszlość. Jest z rodziny pełnej.

    OdpowiedzUsuń

Miło by było jakbyś zostawił komentarz, chyba że jesteś trollem to spadaj