"Żyjemy a dopóki żyjemy wszystko jest możliwe".- Roz

poniedziałek, 30 stycznia 2012

My z drugiej połowy XX wieku

My z drugiej połowy XX wieku
rozbijający atomy
zdobywcy księżyca
wstydzimy się
miękkich gestów
czułych spojrzeń
ciepłych uśmiechów

Kiedy cierpimy
wykrzywiamy lekceważąco wargi

Kiedy przychodzi miłość
wzruszamy pogardliwie ramionami

Silni cyniczni
z ironicznie zmrużonymi oczami

Dopiero późną nocą
przy szczelnie zasłoniętych oknach
gryziemy z bólu ręce
umieramy z miłości

MAŁGORZATA HILLAR


Zapisując się na Sympatię liczyłam na mniejszy odzew, chociaż to " duże zainteresowanie" też jest dziwne.
Jeden pisze, ale tylko w tygodniu - weekendy podejrzewam, że zarezerwowane dla żony i dzieci.
Drugi - pisze codziennie i wysyła setki zdjęć; on jak leży, jak stoi, bez koszulki, w koszulce, w bluzie, w swetrze, przy grillu, przy kominku, przy aucie... ze zdjęć znam już po tygodniu 90 % jego garderoby. Niestety pisze taką polszczyzną, że musiałabym przez translator google wykryć język i przetłumaczyć.
Trzeci pisze co by ze mną zrobił, jak lubi i pyta co ja lubię. Niecenzuralny język straszliwie.
Reszta amatorów równie zabawna.
Jednak pozostanę singielką. Nie mam sil na spotykanie się z takimi " kwiatkami" Może gdzieś żyje inteligentny facet, wierze ze tacy są, sama ich znam, ale niestety w większości zajęci lub niezwracajacy na mnie uwagi.
Nie mam szczęścia do facetów, do kobiet zresztą też.
Mój ex mąż był sympatyczny, towarzyski, zabawny, kochał wszystkie kobiety. Niestety, wszystkie nie tylko mnie. A wręcz po 7 latach dowiedziałam się ze je kocha, ale mnie nie. Tyle ze był ze mną, żeby mamusia mu nie marudziła ze jest kawalerem. Był miłością mojego życia. Tą pierwszą i myślałam że jedyną.
Inni albo mieli problem ze sobą, albo szukali naiwnej do wykorzystania. Zastępowałam Mamusie i terapeutę. Byli i z problemem alkoholowym, jak mój ex mąż zresztą, i z problemem narkotykowym, impotencją.
Jedyna kobieta w moim życiu która zagościła na dłużej była wspaniała. Dobra i delikatna. Dbała o mnie, gotowała obiadki.
Był tylko jeden drobny problem. Spała z kotem, niekastrowanym samcem, który mruczał w ucho i brzydko pachniał.
Kot jednak wygrał, lesbijką nie zostałam. A szkoda.
Teraz niestety, Ci co mi się podobają uważają mnie za fajną kumpelę. Ufff nie ma nic gorszego niż usłyszeć od faceta o którym się myśli jako o obiekcie pożądania, że jest się fajną koleżanką.
Myślę ze jednak i to przeżyję. Nie mam już 16 lat żeby umierać z miłości do mężczyzny.

2 komentarze:

Miło by było jakbyś zostawił komentarz, chyba że jesteś trollem to spadaj