Po dwugodzinnej walce, mysz się poddała. Niestety, kot nie był honorowy i skręcił jej łeb.
Zwłoki pochowałam rano w kuble na śmieci.
Upal nieziemski znowu , pocę się sprzątając cały dzień. Efektów nie widać.
Wieczorem będę niegrzeczna.
Zastanawiam się czy iść na " Męskie Granie" czy na grilla do sąsiadów.
Za "Męskim Graniem " przemawia to, że będzie tam weselej, ale daleko i trochę droga impreza.
Grill - blisko, smacznie i bez drogiego powrotu taksówką.
Chyba jednak grill, przy obecnym braku funduszy na rozrywkę.
Całe szczęście, że sama w domu jestem przez tydzień, zaoszczędzę na jedzeniu, z dziećmi to w kółko coś, a to lody, ciastka, picie, jogurciki. I kasa znika w zastraszającym tempie.
Kolejnym plusem, braku dzieci w domu, jest to, że jak idę popływać to mogę troszkę dalej, bo z nimi muszę trzymać się brzegu.
Obydwoje pływają , ale kondycyjnie jeszcze nie najlepiej.
U mnie z kondycją też porażka, wczoraj przejechałam rowerem 2 km, przepłynęłam kawałek jeziora i... modliłam sie żeby jakoś dopłynąć do brzegu.
Dziś byłam ostrożniejsza.
Dopiero po powrocie do domu opadłam z sił.
Kolegę zaprosiłam na wesele... zostawię to bez komentarza.
Dziś ta pani sprzątała ze mną:
a tak grillowaliśmy:
zdjęcia kiepskiej jakości, bo robione komórką.
Moja żona, jej Mąż i sąsiad który nas zaprosił:
Dzieci i quad:
Tęcza po burzy
Sąsiedzi z moim ulubieńcem
Nie szalej z tym dalekim pływaniem, bo dzieciaki przecież masz!!!
OdpowiedzUsuńEtap zapraszania jest za Tobą, brawo:-)
Teraz fajna impreza!
Mariola
Etap zapraszania za sobą, niestety usłyszałam nie to co chciałam( i myślałam, że usłyszę)
OdpowiedzUsuńale bawić się będę a co!