Zosia Samosia i Szatan z pierwszej klasy.

Drugi samodzielny wyjazd córki autobusem, a ja cały czas pełna lęku. Teraz dopiero rozumiem starsze koleżanki które mi mówiły, że dopiero zacznę się zamartwiać, jak dziecko zacznie wyfruwać z domu.

Do tego wyfruwania, to jeszcze daleko, ale tak to się wszystko zaczyna.

Najpierw wycieczka autobusem do kościoła, który jest w sąsiedniej wsi, a potem już do miasta będzie podróżować.
Strasznie była wczoraj z siebie dumna, że dała radę, ja zresztą też.

Młody szaleje, dlaczego on nie może sam. Tłumacze cierpliwie, że jeszcze trochę, najpierw siostra, bo starsza, a potem on.

Trudno temu szatanowi z pierwszej klasy wytłumaczyć, że na razie za bardzo pstro ma w głowie, na takie wycieczki.
Dziś chociaż ze szkoły wrócił bez uwagi w dzienniczku.
 W przedszkolu anioł nie był, ale raczej odbywało się bez większych skarg.
Teraz są prawie codziennie.
Nie wiem skąd, u niego nagle zrodziła się taka agresja w stosunku do innych dzieci.
Chociaż też, nie do wszystkich, bo ze swoimi ulubionymi kolegami ze wsi, bawią się bardzo ładnie.
Ulubioną zabawą Młodego jest rozbieranie wszystkiego co można rozebrać i eksperymenty.
Takie typowo chłopięce zajęcia.
Jak dorośnie zostanie złomiarzem, jak sam mówi.
Nie istotne kim będzie, ważne by robił to co lubi.
No chyba, że zamarzy w przyszłości zostać alkoholikiem i kryminalistą , to już by mnie nie cieszyło.:)


Kazanie na dziś: