Moja Pierwsza Żona nie pojedzie dzisiaj z nami na przejażdżkę rowerową.
W przyszły piątek wybieram się na koncert z Drugą Żoną - Pierwsza nie idzie, mimo tego że bilety ma za darmo.
Dlaczego?
Bo ma obowiązki - musi posprzątać dom, ugotować obiad, zająć się dziećmi ( dzieci w wieku 11 i 8 lat).
Spotykamy się dwa razy w tygodniu. Mieszkamy 400 metrów od siebie. Usłyszałam, od niej że za często wychodzi do mnie - bo jak wróciła wieczorem, to jej syn płakał że jest głodny i do tego nie był wykąpany.
Hm, w wieku ośmiu lat to chyba idzie otworzyć lodówkę i wyjąć z niej coś do jedzenia?
Jak się dziecko nie umyje raz na tydzień, to chyba z tego powodu nic mu się nie stanie?
Tak sobie myślę jak to jest?
Czy ja jestem nienormalna, bo zamiast sprzątać i gotować obiady na tydzień, wolę poczytać dobrą książkę, wyjechać z dziećmi na wycieczkę, pójść na spacer lub do kina?
Czy to u mnie jest problem, że mój 9- letni syn ogarnia sam sobie jedzenie - nie powiem, lubię mu szykować super kolacje i obiady, ale jak mi się nie chce lub wychodzę, to doskonale daje sobie radę sam?
Co jest w życiu ważniejsze, moje dobre samopoczucie,
czy to żeby wszyscy naokoło byli zadowoleni ?
Moim zdaniem ( bardzo egoistycznym) najważniejsza w moim życiu jestem JA.
ale może się mylę, może powinnam bardziej się starać, sprzątać częściej, być perfekcyjną panią domu, z ciepłym obiadem i uprasowanymi firankami? (nie mam firan, bo trzeba prasować a nie lubię)
Wczoraj pojechałam z moją Drugą Żoną rowerami po okolicy, było super, pojechałyśmy same , bez dzieci, totalne oderwanie od rzeczywistości. I taki odpoczynek psychiczny, mimo zmęczenia fizycznego, że wróciłam do domu z uśmiechem na twarzy.
Ale mi było dobrze:)
A jak mi dobrze to chyba innym przy mnie też:)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńa co to za kasowanko? :P
Usuńhmm, ja generalnie wychodzę rzadko, więc raczej nie powinnam zabierać głosu w tej sprawie. 8 wyjść (bez rodziny) w miesiącu? ja chyba w całym roku tyle sama nie wychodzę. na pewno na dwa spotkania w tygodniu nie mogłabym sobie pozwolić. może to kwestia organizacji, a może po prostu nie mam takiej potrzeby. rozumiem Twoja koleżankę, ale i rozumiem Ciebie.
OdpowiedzUsuńi zazdroszczę takiego podejścia, bo ja stawiam siebie i swoje potrzeby z reguły na ostatnim miejscu, a to zdrowe też nie jest.
Usuńnie osiem, bo same spotykamy się tylko w środku tygodnia a weekendy to są spotkania rodzinne.
Usuńok, ale to nadal wychodzi 8 spotkań w miesiącu. może to dla niej za dużo?
Usuńmoże faktycznie, za dużo.
Usuńwychodzę i wyjeżdżam znacznie częściej :)
Usuńlubię wracać ale też uwielbiam nowe miejsca, nowych ludzi, zmianę otoczenia
ja jestem zadowolona, moi bliscy dzielą moją radość
a samodzielne dziecko poradzi sobie w dorosłym życiu (wiem co mówię, taką osobę wychowałam )
i tak jeszcze sobie myślę, że każde dziecko ma inne potrzeby. może ten syn koleżanki jeszcze po prostu potrzebuje jej dłużej. może jak ona wychodzi, niekoniecznie ma kto się nim zająć.nie wiem, nie znam, trudno stwierdzić.
OdpowiedzUsuńmnie się wydawało, że poświęcam Młodej dużo czasu, a ostatnio miałyśmy poważną rozmowę i okazało się, że wcale tak nie jest. bo internet, blogi, sprawdziany, zeszyty, dzienniki, obowiązki, a mała chciałaby porozmawiać, pobyć, poprzytulać się, pograć. nigdy nie dawała sygnału, że coś jest nie tak, a teraz pękła i polały się łzy.
ok, może ja źle to napisałam - skoro on jej potrzebuje więcej to niech ona jedzie z nami dziś na rowery - jadę ja, moje dzieci, jej dzieci.. a ona nie jedzie bo " ma obowiązki"
UsuńJak powiedziałabym bierzemy dzieci np na basen" nie mogę bo na dziś zaplanowałam.." i będzie to się powtarzać cały miesiąc.
Futi - może faktycznie ma sporo w domu do ogarnięcia? a może po prostu nie chce? hmm, w zasadzie też ma prawo.
Usuńw zasadzie każdy ma prawo, tylko ja czasami tego nie rozumiem:P
Usuńja już kiedyś pisałam, że zazdroszczę Ci tych częstych wyjść, czasu na filmy, książki. ja się nie wyrabiam, chociaż próbowałam. do domu lądujemy zazwyczaj ok. 15. szybki obiad, bo zaraz siatkówka albo koło plastyczne (do 18). potem odrabianie lekcji (a mało tego zazwyczaj nie jest) i obowiązki domowe. i właśnie okazało się, że gdzieś uciekły nam chwile na babskie rozmowy, wspólne zajęcia. a tego bardzo mojej małej brakuje. widocznie jestem naprawdę mało zorganizowana.
Usuńu mnie kosztem sprzątania np lub gotowania obiadu:) tak ze to nie jest kwestia organizacji tylko tego z czego rezygnujesz czasami.
Usuńdokładnie, ja też się nie wyrabiam. Są też różne dzieci, jak napisano poniżej, i różne mamy, i różne priorytety :)
UsuńDwa razy w tygodniu to i tak dosyć sporo;)
OdpowiedzUsuńTak sobie myślę, że najważniejsze jesteśmy my, tak jak w samolocie najpierw ty zakładasz maskę tlenową by móc pozniej założyć ją dzieciom. Ale...Być może osmiolatek przyjaciółki potrzebuje mamy bardziej niż twój dziewięciolatek. I być może ona również potrzebuje tego poczucia, że więcej sie zajmuje dziećmi i domem. Ważne jest, że twój'niezależny' model sprawdza się dla Was, ale być może inną osobę np. wpedzilby w poczucie winny...
Podpisuję się pod Rudą, różne są potrzeby dzieci, może Twoja Koleżanka zauważyła, że teraz potrzebują jej bardziej. I właściwie trudno mi się wypowiadać, bo nie znam całej sytuacji. Czy dzieci zostawały zupełnie same? A co z tatą? No i nie wszystkie dzieci są jednakowo samodzielne. Fajnie, że Twoje wychowałaś tak, że potrafią sobie poradzić!
OdpowiedzUsuńjak nie ma kto z nimi zostać - to wtedy idą do mnie lub ja z moimi dziećmi idę do niej.
Usuńto zmienia postać rzeczy
Usuńa wtedy, co? ktoś, kto był w domu (ojciec?) nie pomógł dziecku zrobić jedzenia, że było głodne?
ojciec był i nie zrobił, bo uważa ze młody może sobie sam zrobić( bo umie sam)
Usuńmogli robić wspólnie, byłoby fajnie :)
Usuń8- latek to jeszcze maluch. to, że umie sam zrobić kanapkę, nie znaczy że nie potrzebuje zainteresowania. a tacie korona z głowy by nie spadła.
Usuńcałkiem niedawno dorosły już syn wypomniał mojej koleżance, że nigdy nie odrabiała z nim prac domowych. próbowała się tłumaczyć, że przecież miał 5 i 6 i nie było takiej potrzeby, ale usłyszała, że to nie chodziło o pomoc, ale o wspólne spędzanie czasu, poświęcenie uwagi. czuł się gorszy, niekochany (?), bo z innymi dziećmi rodzice siedzieli.
ja ostatnio przerabiam to samo. do niedawna Młoda lekcje odrabiała sama w swoim pokoju, teraz przynosi zeszyty do kuchni.
my zawsze odrabiamy lekcje w kuchni, chociaz Panienka ostatnio sama się wyniosła do pokoju i został mi tylko młody. I mimo że do trzeciej klasy prawie zawsze z nią odrabiałam lekcje to i tak mi powiedziała że ona musiała (!)sama się uczyć.
UsuńKorona by nie spadła, ale znowu z drugiej strony jak raz na jakiś czas sam sobie by otwarł lodówkę i wyjął np ser. to od razu nie jest to zaniedbanie. Kanapki z nutellą umie smarować bez pomocy mamy czy taty i to hurtowo jak nikt nie widzi.
Ale to moje zdanie.
Futi - oczywiście jak najbardziej masz rację. posmarować bułkę nutellą - żaden problem. ale skoro mały potrafi sobie sam zrobic kanapki, a jednak tego nie zrobił i wolał być głodny, to może to nie o to chodzi? może to nie pierwszy raz? może tata niekoniecznie się nim zajmował pod nieobecność mamy? trudno tak ocenić.
Usuńeh, sama już nie wiem,
Usuńwiem jedno: jadę z dziećmi na rowery , obiad zrobi się później. I mam nadzieje że za kilka kat mi tego dzieci nie wypomną:)
lat miao być:P
Usuńja na szczęście w niedzielę mam wolne od kuchni - obiad u rodziców.
Usuńmuszę zainwestować w rower miejski, bo przy moim pokręconym odcinku szyjnym na typowym rowerze górskim mój kark wytrzymuje max pół godziny.
udanej wyprawy!
Futi, bo tak jak pisałam, my za mało wiemy, żeby się wypowiedzieć.
UsuńWydaje mi się, że skoro Koleżanka chce ograniczyć wyjścia, to ma ku temu jakieś swoje powody, no i ma do tego prawo.
Udanego rowerowania!
ma prawo, ale wkurza mnie to że ja biorę jej dzieci, jej męża i jadę np na rowery lub do kina z dziećmi lub gdziekolwiek , a ona nie może, jednocześnie jęcząc że tylko praca, dom , praca - no nie licząc tych wyjść do mnie .
Usuńa to jeszcze inne rzuca światło na tę całą opowieść!
Usuńa ja jednak popieram Futrzaka, bo wyłania mi się obraz, w którym ta mama lata jak służąca, a dzieciakowi ani jego tacie zwyczajnie się nie chciało nic robić, a później umiejętnie ją manipulują wywołując poczucie winy. Ale to moa opinia :) znam natomiast takie rozpuszczone dzieciaki, które będąc już nastolatkami czekają aż mamusia poda pod nos wszystko łącznie z soczkiem w szklance, bo przecież same sobie nie umieją nalać.... I dobrze robisz Futi, że jedziesz na rowery z dzieciakami, albo nawet i bez, żeby odetchnąć, a nie tyrasz przy garach na godzinę, z cierpiętniczą miną. :)
UsuńaLusia, to że Futrzak spędza czas z dziećmi, a obiad, czy sprzątanie odkłada na potem, to oczywiście nic złego, a nawet super, że razem i zdrowo spędzają czas,
Usuńale na początku, zanim Futi dodała to i owo do pierwotnej opowieści o tej koleżance, to rozumiałyśmy tę sytuację nieco inaczej
za mało danych, żeby ocenić, czy dziecko manipuluje, czy raczej coś sygnalizuje
Futi zna dobrze tych ludzi więc ufam, że ocenia ich trafnie!
ja miałam tę przewagę, ze już przeczytałam wszsytko hurtem :)
Usuńto prawda :)))
Usuńczęsto gęsto się mylę:)
Usuńno bywa, czasem nawet dobrych znajomych trudno rozgryźć tak do końca :)
UsuńMój kuzyn lat dwadzieścia parę, ostatnio nie zjadł obiadu, bo mu go nikt nie podstawił pod nos. Ciotka prawie z siebie wyszła taka wściekła, bo dziecku się krzywda stała.
OdpowiedzUsuńKuzynka tat 7,klucz na szyi, po drodze ze szkoły kupuje zupkę w paczce, żeby zjeść obiad, w wieku 10 lat gotuje obiady, W wieku 20 parę wychodzi za mąż i ma własne dziecko.
Kwestia wychowania, charakteru i potrzeb. I to nie tylko dzieci, ale też rodziców
zupki z paczki moim to nie proponuję:) ale z kluczem na szyi zdarzało się ze już biegali.Siła wyższa, chociaz wolę wtedy skorzystać z pomocy sąsiadów i nie zostawiać ich samych na dłużej.
UsuńMam taką koleżankę skupiona na domu
OdpowiedzUsuńostatnio miała takie załamanie zdrowotne że wylądowała w szpitalu
zaproponowałam jej wyjazd na weekend (36 godzin) tylko my dwie i prasa kobieca
odmówiła
bo ona by nie odpoczęła!!!
syna lat 20!!!!!!!
moim zdaniem konieczny zdrowy rozsądek. i środek.
Usuńbardzo
Usuńnakrzyczałam na nią, że następnym razem ambulans nie dojedzie
jest głucha
naprawdę boję się o jej zdrowie
zmawiamy się z koleżankami, żeby jej jakoś pomóc, nawet na siłę
z tym na siłę to trudno będzie.
Usuńwiesz jak jest
Usuńczasem trzeba dziecko siłą przytulić, ale to tulenie jest mu bardzo potrzebne
na siłę nie radzę
Usuńraczej łagodna perswazja
nawet jakby pojechała, to by miała cały czas poczucie winy, albo wisiałaby na telefonie
Futi ma rację, zdrowy rozsądek jest niezbędny
i właściwe wyważenie.
Życie czasem tego wymaga, żeby się skupić na domu, wiem coś o tym, ale o swoje zdrowie psychiczne też bardzo dbam, bo jestem świadoma zagrożeń. Staram się być odpowiedzialna, ale nie jestem fanatyczna.
pewnie masz rację
UsuńOlga, z tego co wiem, to Twoja sytuacja jest prawdziwie trudna
sytuacja mojej znajomej powiedzmy lekko odbiega od normy
syn ma pewne problemy, ale też 20 lat i studiuje, czyli nie jest tak źle?
do tego mąż, sprawny fizycznie i psychicznie
czy to nie chore, że ona się czuje aż tak niezbędna?
oczywiście, że to nie jest normalna, zdrowa sytuacja!!!
Usuńa może mąż ją terroryzuje? znam też z opowiadań taką sytuację sprzed kilku lat, kiedy kobieta była praktycznie więźniem w domu z powodu chorobliwej zazdrości męża, wstyd jej było i opowiadała koleżankom, jaka to zapracowana w domu i na nic czasu nie może znaleźć
może i tak być.
Usuńnie,nie, to na pewno nie taka sytuacja
Usuńdrugii syn, wcześniak, wymagał ogromnego poświęcenia ze strony rodziców, zwłaszcza matka przejęła pałeczkę
dokonała niemalże cudu, bo chłopak zdał mature, poszedł na studia
ale chyba sie oddalili z mężem to raz
a dwa - ktoś, kto 20 lat robi tylko jedno przez to zaczyna siebie postrzegać
i jak nagle by się okazało, że może wyjechać i wszystko działa, poczułąby się niepotrzebna i bezużyteczna
to trudny przypadek
Usuńale warto walczyć o nią, wierzę, że znajdziecie jakiś dobry sposób
może metodą małych kroków, a nie tak od razu "szokowa terapia" na 36h
trzeba znać osobę, wtedy można dobrać sposób działania
ja ją znam naprawdę bardzo dobrze
Usuńi do tej pory nie bardzo się wtrącałam
ale jak organizm tak zareagował to po prostu fizycznie się boję, że to się źle skończy
bardzo mocno wyraziłam swoje zdanie
nawet się nie obraziła, choc było na pograniczu
będę nad nią pracować
sączyć dobrą nowinę
wiem, ze dasz radę! kto jak nie Ty :)
Usuńalbo jak nie ja to juz nikt :PP
Usuńsię zmawiamy jeszcze z dwiema koleżankami
ciepło mi się zrobiło na sercu, że one się też przejęły i chcą współuczestniczyć!
fajnie mieć takich przyjaciół jak Wy :)
Usuńwiesz co
Usuńta moja koleżanka była wspaniałą przyjaciółką jak chorowałam
dobro powraca
i to jest piękne podsumowanie!
Usuńtesz
UsuńNo nie mów, to moja Stokrocia choć ledwie skończyła 3 lata jak wstaje to idzie do lodówki i mówi: poszukam sobie coś do jedzenia;) Wiadomo sama w domu nie zostaje, ale zagłodzić by się nie dała:)
OdpowiedzUsuńFajnie, ze masz takie podejście, nie samym domem człowiek żyje;)
no nie umiem samym domem:)
Usuńbo prawdziwe Życie to nie tylko posprzątany dom i dwudaniowy obiad
Usuńwiele kobiet tak się krząta bo chcą czuć się potrzebne, ba! niezbędne
właśnie dzisiaj 'na siłę' wyciągnęłam z domu na spacer i ciastko moją koleżankę
i jej dom się nie zawalił! i nikt z głodu nie umarł ;)
michalina, święte słowa!
Usuńdziewczyny, a może dla niektórych prawdziwe życie to własnie ten dom i obiad? i nie znaczy, że jest to złe czy gorsze. jeden lubi spotkania z ludźmi, wyjścia z domu, inny jest domatorem, woli zaszyć się u siebie i wcale nie jest z tego powodu nieszczęśliwy. są różni ludzie i różne potrzeby.
Usuńnie neguję że niektórzy mają takie potrzeby , może ja nie umiem napisać o co mi chodzi.
Usuńtak, ale bycie domatorem to nie jest chyba dobra sprawa jak sa dzieci i trzeba im ten swiat pokazac
Usuńtym bardziej w towarzystwie najblizszej osoby czyli mamy, a ta wydaje sie miec rece pelne roboty skoro tatus sie miga
i tak kolo sie zamyka
masz racje Futrzaku, mądra z Ciebie istota 😘
OdpowiedzUsuńFutii, a moze ona wolalaby teraz zapasc w sen zimowy? Ma taka potrzebe bycia domatorem jesienia i zima? Na wiosne slonce ja z domu wygoni ;)))
OdpowiedzUsuńsen zimowy to dobry pomysł:P ja chętnie też bym sie zapadła.
Usuńjak usluszalam od pannicy lat 6 'mama nalej mi soku' to o malo nie spadlam z innego krzesla
OdpowiedzUsuńo nardziej spadlam jak mamusia leci i nalewa sok kt ma na stole pod nosem
samodzielne dzieci to skarb i jakos nie mam wrazenia ze sa bardziej samotne
na pewno zadowolona mama to zadowolone dzieci
ale czy DZ jest zadowolona z faktu ze o niej piszesz??;))
obawiam sie że by nie była:)
Usuńacha czyli nie wie??
Usuń