"Żyjemy a dopóki żyjemy wszystko jest możliwe".- Roz

niedziela, 27 stycznia 2013

po koncercie

Koncert TSA był bardzo dobry.
Zdziwiłam się, że tyle osób jeszcze ich słucha, to już " weterani" sceny.
Zagrali dobre półtorej godziny.
Żywiołowo i energicznie, gitarzysta Andrzej Nowak, tylko kiepsko wyglądał, chyba chory biedak.
Dwa lata temu, jak gówniary udało nam się ze znajomymi przemknąć do garderoby, poczułam się przez chwilę jak groupies.( nie, seksu nie było)
Na dzisiejszej scenie gościnnie wystąpił Litza ( Acid Drinkers, Arka Noego, Luxtorpeda).
Zagrał z chłopakami chyba z cztery kawałki.
Nawet obecność Casanowy, nie zepsuła mi dobrego nastroju.
Przy takich imprezach zresztą łatwo zniknąć w tłumie, szczególnie z moimi kochanymi znajomymi.
Powrót był długi, na szczęście jechał ze mną mąż mojej Żony i uprzyjemniał mi drogę rozmową.
Z miasta do mnie, jedzie się przez podmiejskie lasy, droga bardzo oblodzona, na dodatek pada śnieg, raz wpadłam w konkretny poślizg.
Mimo wszystko dojechaliśmy.
Dalszych przygód nie było.


Nadal można wysyłać sms-y na Bloga Roku 2012.




6 komentarzy:

  1. no tak, bez seksu to takie slabe te groupies, ale lepszy rydz niz nic

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. za stara i za bardzo odpowiedzialna już jestem na takie fikimiki:P

      Usuń
    2. Nie mow?
      Bo zaczne sobie wyobrazac ciebie mloda i zwariowna odpowiednio:P

      Usuń
    3. nawet sobie nie jesteś w stanie wyobrazić, co niektórzy sasiedzi jeszcze się żegnają znakiem krzyża jak mnie widzą:P

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. nie nie było. chyba że gdzieś mi umkneło przy przerwie .

      Usuń

Miło by było jakbyś zostawił komentarz, chyba że jesteś trollem to spadaj