poniedziałek, 24 września 2012
Ja się wcale nie dołuję, tylko słabo mi się robi od tego.
Rollercoaster normalnie.
Chwile jest nawet fajnie, a potem szalona przejażdżka.
Uwielbiam takie dni, kiedy wszyscy chcą ode mnie kasę, a ja nie mam skąd wsiąść.
Znowu, jeden zgubił fakturę, drugi obiecał ze przeleje " coś" - przelał, oczywiście, nawet na
" waciki" nie wystarczy.
Rzygać się chce.
Jak ja mam ludziom w oczy spojrzeć, miesiąc się kończy, a ja jeszcze wypłat do końca nie wypłaciłam.
Mięśnie mnie bolą, szczególnie plecy, myślę ze to od nadmiaru stresu.
Chętnie bym zaczęła krzyczeć.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
zazdroszczę, chciałbym choć raz przeżyć rollercoaster... a tu nic.
OdpowiedzUsuńrozumiem że u Ciebie zawsze fajnie, zazdroszczę.
Usuń