Twarzoksiążka i jeż

Drodzy Moi, nastąpiła premiera Futrzaka na twarzoksiążce.
W końcu jestem już zdekonspirowana i żyję i wcale mi nie jest z tym źle.
Niestety lądowanie na twarzy odbyło się z lekkimi bólami, ponieważ przerosła mnie facebookowa technika.
Jak by ktoś chciał mnie poczytać tam to zapraszam.

Ponoć nie widać z boku bloga zakładki do Facebooka, ja ją widzę a Wy nie?

Tytułu na stronę "doulową" nadal nie mam. Jest ankieta z propozycjami.

Czytam polski kryminał z czasów PRL-u "Zły" Leopolda Tyrmanda.
Fajne, ale dawno już nie czytałam jednej książki tak długo. Trzy wieczory i końca nie widać...


Wczoraj była inauguracja sezonu grillowego.
Późno, bo pogoda nie dopisywała.
Wczoraj niestety też było brzydko i zimno.

Na grilla przyszedł jeż.
Piękny, malutki, chłopcy na chwilę złapali go w miskę po chipsach, nie wiem czy to było humanitarne, ale chcieli pokazać dzieciom.
Po chwili wypuścili go w naszej wiejskiej kniei, czyli za śmietnikiem.

* podczas wykonywania zdjęć ucierpiała tylko miska po chipsach. ( taką mam nadzieję)