Wstałam rano do pracy.
A raczej wyczołgałam się z łóżka.
Bolało mnie wszystko, głowa, kark, ręce, nogi, brzuch, nerki (chyba?).
Po pięciu minutach siedzenia, zostawiłam komórkę koleżance i odmeldowałam się, że przynajmniej do południa, będę nie aktywna.
Zasnęłam po Gripexie i urosepcie, po pięciu minutach od położenia się pod kołdrę.
Obudziłam się w południe, w jako takim stanie.
Teraz powiedzmy, że gdyby nie okropna opryszczka, to mogę powiedzieć że czuję się jakoś.
Wymyśliłam, że żeby wyzdrowieć, będę gotować pomidorową na rozgrzewkę.
Wczoraj na kolację była zupa porowo- ziemniaczana ,niestety mnie nie uratowała.
Musze do piątku dojść do siebie, gdyż zostałam posiadaczem biletu na koncert.
Kupiłam dwie wejściówki dla siebie i " narzeczonego".
A co!
zdrówka zatem! koncertu nie można odpuścić ;)
OdpowiedzUsuńdziękuję:)
Usuńpomidorowa moją ostatnią łyżką ratunku.
zaczaruj pomidorową zadziała na bank
Usuńa poza tym, niech dzieciaki Ci kanapki zrobią, a może już robią w standardzie?
w każdym razie - zaczarowana zupka i kanapki musi podziałać, w końcu o koncert chodzi, co nie?
kanapki Matce przysługują tylko w weekend:(
UsuńNa koncert do tego z Narzeczonym, to choćby na zadnich łapach...
OdpowiedzUsuńukłony
muszę, nie ma innej opcji.
UsuńFutrzaku lubię Twoją bezkompromisowość:):):)
Usuńteraz mi po głowie chodzi taka piosenka głupowata : pójdę boso, pójdę boso" to chyba po gripexie.
Usuńsilna motywacja!
OdpowiedzUsuńszkoda że grypa nie słucha, ale kto wie, może jutro będzie lepiej.
Usuńnaleweczki?
Usuńa chętnie, chętnie.:)
Usuń