Za chwilę jadę do szkoły na " konsultacje" z wychowawcą.
Denerwuję się, jak bym sama chodziła do szkoły i szła na dywanik.
Często lądowałam na dywaniku u siostry dyrektor ale to było dopiero w LO.
W szkole podstawowej, byłam aniołem.
To nie jest aniołek...
Trzymam kciuki,żeby wychowawca był "z głową i sercem" za dzieckiem;);)
OdpowiedzUsuńkciuki pomogły, syn będzie żył:)
UsuńFutrzak! Nie pękaj:)) A to były Urszulanki, czy Sacra Coeur ?
OdpowiedzUsuńUrszulanki.
UsuńNie pękłam, było całkiem miło. Wbrew obawom.
czyżby mądry wychowawca?
Usuńwygląda na to, że tak.
Usuńco nie znaczy, że jest różowo, ale widać światełko w tunelu.
a w co On się tam tak wwąchuje? :)
OdpowiedzUsuńtego zdjęcia , co ma kwiatka romantycznie za uchem, nie śmiałam upubliczniać :)
UsuńWitaj, i jak poszło? Dziś trafiłam na Twój blog, więc nie miałam pojęcia, że można trzymać kciuki...Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńrewelacyjnie poszło.
UsuńMłody aniołem nie jest ale do wcielonego szatana jeszcze mu trochę brakuje.