"Żyjemy a dopóki żyjemy wszystko jest możliwe".- Roz

czwartek, 7 lutego 2013

skleroza

Miało być o miłości.
Ale zapomniałam, co chciałam napisać.


Dziś Tłusty Czwartek, to był ulubiony dzień w roku mojej Babci.
Pączków potrafiła z dziesięć zjeść, takich kupnych.
Do tego piekła jeszcze faworki.
Najlepsze faworki na świecie.
Niestety przepis zabrała ze sobą.
Kupiłam dziś pączki, pierwszy raz od paru lat.
Nie smakowały mi.




22 komentarze:

  1. Rybcia smaży fawory- bierz od niej- ponoć wyśmienite, ale nie chce dać spróbować

    OdpowiedzUsuń
  2. jak nie da spróbować? no to ci Rybcia:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dam dam
      nie chwalac sie mam swietny przepis i wychodza mi bardzo dobre, z bomblami
      kce to dam przepis
      od mojej sw.pamieci mamy
      znaczy nie dam, bo goscie wszystko pozarli
      poza tym moj rekord to 7 kupnych ponczkow
      10- miszczyni!!

      Usuń
    2. rybeńko, ja też bym chciała przepis na Twoje faworki

      Usuń
    3. pół kilo mąki, kieliszek spirytusu, 3 żółtka i kwaśna śmietana, tyle, ile wejdzie do ciasta
      zagniatamy, potem obijamy, mrozmimy( im dłużej tym lepiej) i wałkujemy
      ale oczywiście używając maszynki do makaronu, nie da sie inaczej :))
      smaże na oleju rzepakowy jest dobry

      Usuń
    4. rybeńko, a rybny zapach oleju rzepakowego nie przeszkadza? no że Tobie nie, to jasne, ale jak innym? ;)

      Usuń
    5. znaczy jak mam być szczera to ja smażę na mieszance do frytek, 45% rzepakowego
      nie ma żadnego zapachu
      nazwa oleju chyba ci nic nie powie
      nie wiem, jak to w Polsce jest

      Usuń
    6. a jest podane, jaki ma skład ta mieszanka konkretnie? co jest w tych pozostałych 55%? bo temperatura wrzenia tłuszczu ma duże znaczenie.
      kiedyś faworki się smażyło na smalcu. u mnie smalcu w ogóle używa się tylko wyjątkowo, raz na parę lat. ostatnio kupiłam faworki smażone na smalcu i nie mogliśmy ich zjeść przez ten smalec. przestały nam smakować.

      Usuń
    7. dziękuję Rybeńko za przepis!

      Usuń
    8. Moje faworki też są wyśmienite, robię bardzo podobnie jak Rybeńka.
      Mam swoje sekrety, np.śmietany staram się dawać jak najmniej, im mniej, tym są bardziej kruche.
      Sekret tkwi na pewno w długim wybijaniu, żeby jak najwięcej powietrza wtłoczyć.
      Do smażenia używam tylko smalcu. Mam takie żeliwne naczynie do pieczenia
      drobiu i w w tym naczyniu w tzw. głębokim tłuszczu je króciutko smażę z obu stron. Potem zużywam tony ręczników papierowych do odsączania i wcale, ale to wcale smalcu nie czuć.
      Smażenie faworków to spora operacja logistyczna i potrzebne są 2 osoby :)
      Moje faworki mają cieniusieńkie, kruchutkie ciasto (trzeba je jeść i transportować ostrożnie, bo się rozpadają) i są przepyszne.

      Usuń
  3. też nie lubię pączków
    ale za to faworki mogłabym na kopy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. przypomniało Ci się, co chciałaś napisać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A gdzie tam, skleroza na maxa

      Usuń
    2. na maxa, mówisz?
      no nie wiem, czy jesteś w stanie przebić moją :)
      na przykład taka historyjka:
      jakiś czas temu.. przed wyjściem do pracy, usiadłam w ulubionym fotelu z poranną kawką i nagle uświadomiłam sobie, że jest połowa sierpnia i że niedługo są moje urodziny. że one są jakoś tak pod koniec sierpnia, to wiedziałam, ale kiedy konkretnie - nie mogłam sobie przypomnieć, ale nie za bardzo miałam czas się nad tym zastanawiać, bo trzeba było lecieć do pracy. wieczorem, po powrocie do domu, usiadłam w fotelu i przypomniało mi się, że siedząc w nim rano, nie mogłam sobie czegoś przypomnieć. ale czego? nie pamiętałam! w końcu wygrzebałam z zakamarków, że chodziło o moje urodziny, tyle że dalej nie pamiętałam, którego je mam. dość długo usiłowałam sobie przypomnieć tę, było nie było, dość ważną dla mnie datę, i nic. w końcu musiałam się poddać i zajrzeć do dowodu osobistego.
      to były moje 25 urodziny, więc w kwestii sklerozy mów mi "miszczu" ;)

      Usuń
    3. tempo,
      umiesz przerazic....
      może jaka zakochana wtedy była, czy co?
      tylko to może tłumaczyć takie hm, zachowanie

      Usuń
    4. :)
      zakochana chodzę notorycznie. jak nie w człowieku, to w muzyce, słowach, obrazach, kotach.. ;) ten typ tak ma.
      nigdy nie przywiązywałam wagi do tego, kto ile ma lat. długo musiałam się uczyć daty urodzenia mojego męża, dziecka, nie mówiąc o swojej. bywało śmiesznie, jak w jakimś urzędzie się mnie pytali, a ja nic. i żeby było trudniej, wszyscyśmy z sierpnia. normalnie łeb mi chyba parował, kiedy usiłowałam sobie przypomnieć, kto kiedy. jeszcze tylko dodam, że nie mam kłopotów z cyferkami. matematyk ze mnie :))

      Usuń
    5. no to mnie pobiłaś, chociaż nadal nie wiem co chciałam napisać.

      Usuń
    6. ja nie pamiętam daty urodzenia swojego dziecka.........nigdy nie wiem czy 10 czy 12 .październik. nazwiska swojego zapominam też , często podaje panieńskie .......a "pannom" to ja nie jestem już 17 lat..........:)

      Usuń
    7. ja nigdy nie pamiętam dat urodzin, czasami jest zabawnie jak dziecko mi przypomina.

      Usuń
    8. uff.. lżej mi, że nie tylko ja tak mam ;)

      Usuń
  5. Z pączkami w tłusty czwartek jest jak z karpiami w wigilię. Zawsze sobie obiecuję, że zjem ich od groma i trochę. W tym roku pochłonąłem 6 sztuk :-)

    http://demotywatory.pl/4043825/Tlusty-czwartek ;-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. obrazek niezły:P
      ze słodyczy to ja jednak wolę karpia.

      Usuń

Miło by było jakbyś zostawił komentarz, chyba że jesteś trollem to spadaj