Spalone plecy, no cóż efekt dwudniowego plażingu i wodnej siatkówki.
Nad wodą jak nie z jedną Żoną, to z drugą.
Ewentualnie sami.
Przerwa tylko na obiad w domu, 10 minut rowerem.
Jak to fajnie mieć jezioro w zasięgu rowerowej lub pieszej wycieczki.
Mój Olaf pływa jak wydra, pokonuje spokojnie dwie,trzy długości basenu olimpijskiego i marzy o tym, że pod koniec sezonu pokona naszej jezioro wpław.
Ewelina dla odmiany trenuje siatkówkę w wodzie, jutro czuję że, podniesienie rąk do góry będzie równie trudne jak ubranie bluzki na popalone plecy.
Ale fajnie było.
Jutro po pracy znowu jedziemy, o ile pogoda nadal dopisze.
A Wam jak minął weekend?
***
Kot odmówił wyjścia na łowy, woli leżeć pod wentylatorem.
Dzieci wyniosły się na podłogę.
Chyba jest gorąco.
oplułam się z zazdrości normalnie :)
OdpowiedzUsuńna lato się chyba do Was przeprowadzę.
zapraszam:)cały czas:)
Usuńco robiłam to wiesz z bloga, ale uspokoję Cię jutro np. w Uć będzie 59○C, więc u Ciebie raczej na mrozy się nie zanosi;PPP
OdpowiedzUsuńOjć.
Usuńale jezioro to masz cudne
Usuńups miało być 39 :)))
Usuńcudne ale niestety coraz bardziej brudne.
Usuńdomyśliłam się że nie 59:)
ja się czuję jakby było 59!
Usuńohhhhhhhhh kochana!!!!! fantastyczny weekend! :)
OdpowiedzUsuńmam tylko nadzieję, że plecy i cała reszta ciałka nabrała już ślicznego brązowego kolorku :))))))
spojrzałam na siebie w lustrze. dzieci mówią że mam malinowy nosek:)
UsuńTen kot to wie, co dobre!
OdpowiedzUsuńto wszystko przez ten filtr no 3! ;)
OdpowiedzUsuńzazdroszczę jeziora! super!
Ja wolę o swoim weekendzie nie mówić
OdpowiedzUsuńAle masz naprawdę fajnie z tym jeziorem!
Weekend minął luźno... :)
OdpowiedzUsuńSmaruj plecki.
Ale cudne jezioro!
OdpowiedzUsuńO moim weekendzie przeczytasz wkrótce :D