O rzesz qrwa mać. Wstałam o 4:30
O 6:00 rozpoczełam prace.
O 17 modliłam się, o koniec.
Masakra jakaś.
O 17 :40 usłyszałam że jeszcze trzy stoły.
Cały dzień zrobiłymy 10.
No to wychodzi jakieś 3 stoły w cztery godziny?
OMG.
No i zepsuła się maszyna!
Jak nie zwariuję to przeżyję.
Jak przeżyję to nic mi już straszne nie będzie:))))
A w nagrodę kupiłam sobie piwo.
Na obiad nie mam siły.
Ps. Na zaglądanie na inne blogi moge nie mieć siły.
:-)
OdpowiedzUsuńMariola
Przywykniesz...trzymaj się!
OdpowiedzUsuńDożywotnio będę nienawidzieć storyczyków.
Usuńtrzymaj się Futrzaczku :*
OdpowiedzUsuńjest ciężko, ale jutro będzie lepiej :) odpoczywaj teraz...
ta dziewczyna, o której pisałam, na trzeci czwarty dzień dopiero złapała rytm i już szło :)
i też powiem, słuchaj Miśki, bez solidnego obiadu opadniesz z sił
Usuńpozdrawiam :***
pij kobieto, pij...
OdpowiedzUsuńPoczątki są najtrudniejsze, ale ...twardym bądź. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńbidula:(
OdpowiedzUsuńpij to piwko i odpoczywaj
a tak swoją drogą wrócisz bogatsza i chudsza, takie prawie SPA , ale lepsze, bo wrócisz z pieniędzmi, a nie bez ;P
Tym tez sie pocieszam:P
Usuńteż miałam powiedzieć to, co viki - taka siłka, za która jeszcze płacą :)
Usuńa możesz sobie założyć słuchawki i słuchać muzy?
albo audio booka? czas by szybciej i milej leciał x
no proszę, jakie korzyści!
Usuńschroni ma rację
Usuńaudiobook, to jest to!
:)
Zero piwa -porządny obiad -bo padniesz!
OdpowiedzUsuńUściski delikatne!
Tu cukierki nie pomogą!
UsuńOstrusiu! Paskudo:)))
UsuńSłuchaj Miśki; słuchawki też nie zaszkodzą. Wyrazy uznania dla Dzielnej Kobiety!:-)
OdpowiedzUsuńChylę czola
OdpowiedzUsuńja też
UsuńFutti, innymi blogami sie nie przejmuj. A co do pracy to napisze Ci jak ja przezylam chrzest bojowy w Ameryce:)) Koniecznie chcialam sobie zafundowac kurs, na ktory nie bardzo bylo nas stac (bylam tu dopiero jakies 6 miesiecy) wiec szukalam jakiegos zatrudnienia, zeby chociaz zarobic na koszt kursu.
OdpowiedzUsuńZnalazlam.
W ogloszeniu napisali "sprzatanie", placili na tamte czasy bardzo wysoko, bo dziennie $100 na czysto, wiec wykombinowalam, ze potrzebuje przezyc tam tydzien i mam na kurs.
Pojechalam pierwszego dnia i okazalo sie, ze to sprzatanie polega na 8 godzinach mycia podlog zywym amoniakiem. Mylam i rzygalam na poczatku, pozniej sie przyzwyczailam, ale przez caly tydzien bylam na haju.
Owczesnemu sie w ogole nie przyznalam jaka to robota, bo by mi nie pozwolil, a tak zanim on wrocil z pracy to ja juz dochodzilam do siebie.
Tydzien przezylam i poszlam na kurs:)))
Ty tez sie przyzwyczaisz, daj sobie kilka dni na zlapanie rytmu, a pozniej juz bedzie lzej.
Buziam i trzymam kciuki:****
dobrego dnia :*
OdpowiedzUsuńfuczaczku, dbaj o siem!
OdpowiedzUsuńinne blogi nie zajanc, nie ucieknom
najwyzej siem zamknom :PPP
Ha, własnie odkryłaś sens starej holenderskiej maksymy "Ora et labora" swego czasu pracowałam w Holandii na polu i gdy po 12 godzinach orki padałam na łózko jesc mi sie nie chciało , a pod prysznic tylko poczucie obowiazku i przyzwoitosci wobec wspolmieszkanców mnie zwlekało. I wóczas ja odkryłam czemu ora et labora - bo rzesz qrwa na nic wiecej po tej ich "labora" sił nie ma!! trzymaj sie dasz radę pierwsze koty za płoty - pomysł że zarobisz tydzień tyle ile zwyczajny Kowalski zarabia przez miesiąc - mnie to motywowało.... powodzenia
OdpowiedzUsuń'ora et labora' to stara benedyktyńska maksyma... w wydaniu holenderskim to ona brzmi: "labora et ora" ;)
Usuń:***
OdpowiedzUsuńFutrzaczku ale zdrowie tez jest ważne, wiec dbaj o siebie w miarę możliwości....:) pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńMoże jeszcze takie pocieszenie - to nie jest praca na zawsze. Skonczy się. Przetrwasz. Tylko jedz coś sensownie!
OdpowiedzUsuńMelduje że dziś lepiej, chociaż godzin tyle samo. Jutro robimy do oporu:P
OdpowiedzUsuń