Od czasu jak zaczęłam morsować odeszły z mojej głowy smutki.
Wiadomo martwię się jak każdy, mam swoje problemy- obecna sytuacja wskazuje że będę musiała z nimi żyć do końca swoich dni.
Ale ruch i świeże powietrze i grono ludzi wkoło to najlepsze lekarstwo na złe samopoczucie.
Mam takich znajomych co mówią oj zazdroszczę humoru energii pozytywnego spojrzenia, dystansu do siebie.
Jak to osiągnąć?
Wystarczy znaleźć grupę ludzi którą ma tak samo zryty beret jak Ty:) Iść pobiegać, pochodzić popływać , wybrać się na wycieczkę pieszą lub rowerową .
Nic trudnego. Okazuje się że chętnych do zmiany swojego życia jest mnóstwo tylko większość mówi nie mogę bo praca, bo obiad, bo za zimno, za ciepło, za daleko .
Ale mimo to wystarczy czasami pokazać że można i zawsze znajdzie się ktoś kto oprócz obserwowania z daleka zechce spróbować.
Polecam kazdemu!
A nie za ciepło już dla ciebie w wodzie? 😉 Podziwiam za konsekwencje, mnie jej brakuje..
OdpowiedzUsuńMi czasami też brakuje. Ale walczę z tym
UsuńA co do wody to ciepła już jest 😁
UsuńA ciśnienie spadło?
UsuńA spadło
UsuńTym bardziej brawo!
UsuńNajtrudniej zacząć, potem połyka się bakcyla i dzień bez aktywności, to dzień stracony ;) wiem coś o tym, miałam tak z rowerem. Bardzo mi teraz tego brakuje.
OdpowiedzUsuńTak, rower to też świetna sprawa. Pozdrawiam 😘
Usuńno
OdpowiedzUsuńAktywność wciąga, nawet najprostsza, endorfiny uzależniają, to jest cudne!
OdpowiedzUsuńnawet zime można pokochać :PPPP
OdpowiedzUsuń