Im bliżej wtorku tym większy stres- mój rozrabiający syn ma sprawę w sądzie rodzinnym, niby juz wszystko wiem ale i tak nerwy są.
Dodatkowo w poniedziałek zawioze dokumenty na uczelnie - położnictwo pomostowe w Kaliszu . Nawet nie myślę sobie jak dam sobie radę na tych studiach bo im bardziej myślę tym mocniej chcę uciec i zrezygnować.
Mam nadzieję ze otworzą mi kierunek, dam radę połączyć pracę zawodową z nauką której bedzie sporo. Do tego dojazdy, 150 km to jest już niestety skomplikowane logistycznie, zajęcia od piątku do późnych godzin niedzielnych... Do tego czesne ktore niby nie jest zawrotne ale jednak.
Eh. Jak człowiek miał dwadzieścia parę lat to nie miał takich problemów.
Jesteś z kosmosu. To pewne.
OdpowiedzUsuńNiech w sądzie się ułoży.
Reszta też.
Kto jak nie Ty?
Z kosmosu na bank, to wiem
UsuńFuti! Trochę dobrej energii posyłam! A ze studiami dasz radę, wszystko się ułozy!
OdpowiedzUsuńDziękuję
UsuńPokonałaś już tyle przeciwności! Teraz też się uda! Wierzę w to mocno!
OdpowiedzUsuńBo jak nie Ty, to kto!?
:**
No nikt :)
UsuńTrzymam kciuki, żeby się poukładało i powiodło...
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo
UsuńDasz radę na tych studiach, wszak to w większości tylko weryfikacja posiadanej dotąd wiedzy. Powodzenia!
OdpowiedzUsuńO wiedzę martwię się najmniej, gorzej z dojazdem i pracą
UsuńPoradzisz sobie na studiach
OdpowiedzUsuńOh, mam nadzieję
Usuńtrzymam kciuki, żeby się poukładało;D
OdpowiedzUsuńFuti? Jest o.k?
OdpowiedzUsuń