Tydzień w śpiączce, decyzja o hospicjum, nagła zmiana planów w szpitalu, powrót do domu.
Ciężko jest gdy choruje ktoś bliski. Strasznie duże koszty psychiczne, fizyczne i materialne. Damy sobie radę, ale narazie nie ogarniam nic innego niż tylko pomoc przy wstaniu, siadaniu,podaniu leków, inchalacje, respirator, rechabilitacja, śniadanie, obiad, kolacja.
Obiecałam sobie jutro chwilę na pisanie pracy licencjackiej. Oby były siły i czas.
Zdrowia dla mamy, nadziei i sił dla Ciebie! :*
OdpowiedzUsuńMoce dla was. Siły dla ciebie. Wiem, jak to jest, niestety...
OdpowiedzUsuńOby
OdpowiedzUsuńDużo sił życzę.
OdpowiedzUsuńmMa
trzymaj się Futi! jesli można by Ci jakos pomóc-napisz, skrzykniemy sie!
OdpowiedzUsuńAgnieszko, Futi! nie umiem nic powiedzieć, bo to tylko słowa, ale jestem z Toba myślami...o 13 . Mama zawsze odchodzi za wcześnie...
OdpowiedzUsuńWiem, jak to jest, niestety...
OdpowiedzUsuńslotxo
sa-gaming
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń