"Żyjemy a dopóki żyjemy wszystko jest możliwe".- Roz

wtorek, 25 września 2012

Awantura na obniżenie ciśnienia wewnątrz-czaszkowego.

Ładnie dziś było, słonecznie, odrobina słońca została w środku, nastrój przez to też ciut lepszy.
Wyładowałam nadmiar agresji na panu w banku.
Pojechałam po południu do Poznania, do banku, w celu wydobycia karty kodów, te karty które zamawiam telefonicznie, nigdy nie dochodzą na czas. Musiałam dziś koniecznie zrobić przelew.
Pan z uśmiechem oznajmił, że niestety, ale koleżanka zabrała przez przypadek kluczyk do szafki i będzie jutro.
Pytam się grzecznie, czy mogę w takim razie zrobić u nich przelew, no niestety nie ma takiej możliwości.
Ale ! mogę zadzwonić na infolinię, podać zlecenie i oni wykonają.
hmm. Grzecznie  pytam pana: a jak to potwierdzą?
A on mi : że no podam kod z karty i potwierdzą.
AAAaaaaaaaaaaaaaaa....
Przestałam być miła.
No mogłam jeszcze jechać do innego oddziału, ale usłyszałam że najbliższy jest, no jest, no jest ...
chyba w czarnej dupie jest.
Oświadczam, że wcale ale to wcale nie jest mi głupio że nakrzyczałam na pana.
Nakrzyczałabym chętnie jeszcze raz.
Jutro powtórka z rozrywki.
A potem wycieczka krajoznawcza do Międzychodu. Wprawdzie do klienta, ale lubię jeździć w tamte rejony.
Mam nadzieję że pogoda będzie porównywalna do dzisiejszej, to może wyrwę się na grzyby w powrotną drogę.
Mam nadzieje, że dotrwam do końca tygodnia.

Kawałek na dziś:
Cały dzień dziś z Olafem z głośników.




Mieszkanie w suterenie ma swoje minusy- własnie odbyłam nieplanowane spotkanie z olbrzymim jak na mój gust pająkiem.
Już wiem co będzie mi się dziś śnić.







18 komentarzy:

  1. Ma być jutro ładnie..a w okolicach Międzychodu zawsze...och, ja tez zrobiłam awanturę w bankugdy rozmagnesowała mi się karta , w miesiąc po wydaniu, a oni na to , ze min, dwa tygodnie zaczekam na nową,,,skuteczna byłam-doszła nazajutrz kurierem:)) Pozdrawiam z zachodniej strony Poznania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chcesz się wybrać ze mną jutro do banku jako mój mediator? :)
      zachodnia, no to blisko.

      Usuń
  2. Ha! nie wiem, czy by podziałało znowu, bo zataiłam ze wstydu, ze na końcu się poryczałam z bezsilności_ i pewnie pomyśleli, ze już chleba nie kupię bez tej karty? a to w banku M.......m było :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. ja użyłam dużej ilości wyrazów na K i H...:) ale chętnie bym tez się tam popłakała.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. w sumie to trzeba było odstawić dramę, że nie wyjdziesz i tak będziesz leżeć. może by pan zadzwonił po koleżankę kluczyk ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. taka myśl też mi przemknęła przez głowę.

      Usuń
    2. ja tak się mądrzę i to by było pewnie skuteczne, ale sama tak nie potrafię, niestety.

      Usuń
    3. ja potrafię( tak myślę) ale rzadko stosuję takie metody.

      Usuń
  5. a ja mam nadzieję, że mojej karty nikt nie zabierze
    bo za niedługo będzie do mnie leciała pocztą - polska karta traci ważność i będzie blado, jak nie będę miała nowej

    OdpowiedzUsuń
  6. hej! dobrego dnia, bez problemów (tych większych, przynajmniej!)

    OdpowiedzUsuń
  7. Myślę i myślę, skąd ja znam nazwę Międzychód... i wiem - byłam w tym roku w Poznaniu na ulicy Międzychodzkiej! (tak w ogóle to daleko ode mnie) CO do banku - rady nie mam, na szczęscie mam bank, który ma dużo minusów, ale przynajmniej jeden plus - ostatnio byłam tam jakieś pięć lat temu. ALe wiem, że w przypadku prowadzenia firmy to nie takie proste.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a międzychodzka też mi znana, ale nie tak ładna jak okolice Międzychodu.

      Usuń
  8. Będziesz miała sen - zamiast pająka - Brunet tańczący "jezioro łabędzie":) tylko nie pij dużo wieczorem, bo mogę zwieracze nie wytrzymać:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedyś, kiedyś, lata temu, jeszcze na statku, zabrałam ze sobą do miasta bardzo ważne klucze. Niestety, dostałam telefon, musiałam łapać taksówkę i oddać nieszczęsne klucze. Co cię obchodzi co koleżnka zrobiła z kluczami jak musisz przesłać pieniądze? Nauczymy się kiedyś szanować czas innych? Retorycznie pytam, bo oczywiście wiem, że nie:)
    Przyjedz do nas, pod strzechą pająki mają wielkość talerzyków deserowych. Niektóre są chyba większe od kota:)))






    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o matko, a mój mi się wydawał olbrzymi:)
      No niestety czyjegoś czasu się nie szanuje, ja bardzo często w pracy jestem umówiona na godzinę, a potem czekam. Niestety nie są to piętnastominutowe opóźnienia ale i dwugodzinne się zdarzają.
      Najgorsze że muszę siedzieć cicho, raz się odezwałam i oberwałam.

      Usuń

Miło by było jakbyś zostawił komentarz, chyba że jesteś trollem to spadaj