Ładnie dziś było, słonecznie, odrobina słońca została w środku, nastrój przez to też ciut lepszy.
Wyładowałam nadmiar agresji na panu w banku.
Pojechałam po południu do Poznania, do banku, w celu wydobycia karty kodów, te karty które zamawiam telefonicznie, nigdy nie dochodzą na czas. Musiałam dziś koniecznie zrobić przelew.
Pan z uśmiechem oznajmił, że niestety, ale koleżanka zabrała przez przypadek kluczyk do szafki i będzie jutro.
Pytam się grzecznie, czy mogę w takim razie zrobić u nich przelew, no niestety nie ma takiej możliwości.
Ale ! mogę zadzwonić na infolinię, podać zlecenie i oni wykonają.
hmm. Grzecznie pytam pana: a jak to potwierdzą?
A on mi : że no podam kod z karty i potwierdzą.
AAAaaaaaaaaaaaaaaa....
Przestałam być miła.
No mogłam jeszcze jechać do innego oddziału, ale usłyszałam że najbliższy jest, no jest, no jest ...
chyba w czarnej dupie jest.
Oświadczam, że wcale ale to wcale nie jest mi głupio że nakrzyczałam na pana.
Nakrzyczałabym chętnie jeszcze raz.
Jutro powtórka z rozrywki.
A potem wycieczka krajoznawcza do Międzychodu. Wprawdzie do klienta, ale lubię jeździć w tamte rejony.
Mam nadzieję że pogoda będzie porównywalna do dzisiejszej, to może wyrwę się na grzyby w powrotną drogę.
Mam nadzieje, że dotrwam do końca tygodnia.
Kawałek na dziś:
Cały dzień dziś z Olafem z głośników.
Mieszkanie w suterenie ma swoje minusy- własnie odbyłam nieplanowane spotkanie z olbrzymim jak na mój gust pająkiem.
Już wiem co będzie mi się dziś śnić.
Ma być jutro ładnie..a w okolicach Międzychodu zawsze...och, ja tez zrobiłam awanturę w bankugdy rozmagnesowała mi się karta , w miesiąc po wydaniu, a oni na to , ze min, dwa tygodnie zaczekam na nową,,,skuteczna byłam-doszła nazajutrz kurierem:)) Pozdrawiam z zachodniej strony Poznania
OdpowiedzUsuńNie chcesz się wybrać ze mną jutro do banku jako mój mediator? :)
Usuńzachodnia, no to blisko.
Ha! nie wiem, czy by podziałało znowu, bo zataiłam ze wstydu, ze na końcu się poryczałam z bezsilności_ i pewnie pomyśleli, ze już chleba nie kupię bez tej karty? a to w banku M.......m było :)))
OdpowiedzUsuńja użyłam dużej ilości wyrazów na K i H...:) ale chętnie bym tez się tam popłakała.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
w sumie to trzeba było odstawić dramę, że nie wyjdziesz i tak będziesz leżeć. może by pan zadzwonił po koleżankę kluczyk ;)
OdpowiedzUsuńtaka myśl też mi przemknęła przez głowę.
Usuńja tak się mądrzę i to by było pewnie skuteczne, ale sama tak nie potrafię, niestety.
Usuńja potrafię( tak myślę) ale rzadko stosuję takie metody.
Usuńa ja mam nadzieję, że mojej karty nikt nie zabierze
OdpowiedzUsuńbo za niedługo będzie do mnie leciała pocztą - polska karta traci ważność i będzie blado, jak nie będę miała nowej
oj to trzymam kciuki za jej szczęśliwy lot!
Usuńhej! dobrego dnia, bez problemów (tych większych, przynajmniej!)
OdpowiedzUsuńmam nadzięję, pozdawiam!
UsuńMyślę i myślę, skąd ja znam nazwę Międzychód... i wiem - byłam w tym roku w Poznaniu na ulicy Międzychodzkiej! (tak w ogóle to daleko ode mnie) CO do banku - rady nie mam, na szczęscie mam bank, który ma dużo minusów, ale przynajmniej jeden plus - ostatnio byłam tam jakieś pięć lat temu. ALe wiem, że w przypadku prowadzenia firmy to nie takie proste.
OdpowiedzUsuńa międzychodzka też mi znana, ale nie tak ładna jak okolice Międzychodu.
UsuńBędziesz miała sen - zamiast pająka - Brunet tańczący "jezioro łabędzie":) tylko nie pij dużo wieczorem, bo mogę zwieracze nie wytrzymać:)
OdpowiedzUsuńno dobre, dobre, od dziś nie piję:)
UsuńKiedyś, kiedyś, lata temu, jeszcze na statku, zabrałam ze sobą do miasta bardzo ważne klucze. Niestety, dostałam telefon, musiałam łapać taksówkę i oddać nieszczęsne klucze. Co cię obchodzi co koleżnka zrobiła z kluczami jak musisz przesłać pieniądze? Nauczymy się kiedyś szanować czas innych? Retorycznie pytam, bo oczywiście wiem, że nie:)
OdpowiedzUsuńPrzyjedz do nas, pod strzechą pająki mają wielkość talerzyków deserowych. Niektóre są chyba większe od kota:)))
o matko, a mój mi się wydawał olbrzymi:)
UsuńNo niestety czyjegoś czasu się nie szanuje, ja bardzo często w pracy jestem umówiona na godzinę, a potem czekam. Niestety nie są to piętnastominutowe opóźnienia ale i dwugodzinne się zdarzają.
Najgorsze że muszę siedzieć cicho, raz się odezwałam i oberwałam.